1:4
Aż 8 młodzieżowców wybiegło w podstawowym składzie Łaz i po 90 minutach. to ci zawodnicy, po raz 3 podnieśli ręce w geście triumfu.
Derby powiatu zawierciańskiego rozegrano przy ul. Moniuszki w Zawierciu, przez co zespół z Łaz nie musiał udać się na „niegościnny” dla siebie obiekt w Kromołowie, gdzie zawsze trudno było mu o punkty, a dokładnie od 11 maja 2013 roku.
Obaj trenerzy mieli zupełne odmienne bóle głowy, ponieważ gospodarze muszą w tym sezonie radzić sobie bez najskuteczniejszego strzelca poprzednich rozgrywek w barwach Źródła Radosława Paligi (od red. obecnie Ostoja Żelisławice, odeszli również Dawid Pośpiech-TS Tarnowiczanka i Mateusz Wlazły ), natomiast goście przyjechali bez najbardziej doświadczonych Adriana Piżucha, Jakuba Wilka oraz młodszego od nich, ale mającego dużą ilość ligowych minut Jakuba Laskowskiego. Za to trener Hubert Maciążek mógł skorzystać z prawie całego grona młodzieżowców, jacy zawitali do MKS-u to jest Kapały, Firka, Tarnowskiego, Włoska i Lecha.
Początek spotkania zdecydowanie należał do kromołowian, którzy bardzo wysoko presowali gości i tak, już w 6 minucie Harlent głęboko dośrodkowywał w pole karne, ale nikt nie zamknął groźnej wrzutki, by 12 minut później formę w bramce Kapały sprawdził nowo pozyskany Dawid Rygalik, ale gra po jego strzale została wznowiono z rzutu rożnego. Goście, pierwszą ładną akcję przeprowadzili tuż przed końcem drugiego kwadransa, ale dobre dośrodkowanie Lecha z lewej nie wykorzystał Gołda, który uderzał równie mocno, co niecelnie. Czas między 28, a 36 minutą mógł wstrząsnąć Źródłem, bowiem najpierw Dutka dostał idealną piłkę „na nos” na lewym skrzydle i skierował piłkę w kierunku długiego rogu, lecz ofiarnie ratował zespół Harlent, by w drugiej akcji, a właściwie stałym fragmencie gry, piłka po rykoszecie ostatecznie została przejęta przez Jastrząbka. Podobno do trzech razy sztuka, ale tym razem jeszcze celownik zawiódł Gołdę, kiedy jego strzał parował bramkarz LKS-u, podobnie jak poprawkę kolegi z drużyny oraz torman wyjaśnił zamieszanie po rogu, kiedy wspomnianemu Gołdzie pozostało jedynie wepchnąć piłkę do sieci. To w dosłownie sekundach mogło się zemścić, ponieważ po wspomnianym stałym fragmencie, Jastrząbek dalekim wykopem uruchomił Wacławika, który miał typową setkę, ale skierował futbolówkę nad poprzeczką. Na deser, tuż przed końcem pierwszej połowy, zatrzęsła się poprzeczka bramki Kapały, kiedy po zagraniu z lewej strony murawy, głową wykańczał aktywny w tej części Lopez.
O ile w pierwszej połowie mieliśmy sytuacje bramkowe, a wynik na pokaźnej tablicy ani drgnął, tak już w drugiej połówce worek z bramkami się rozwiązał. Mocne wejście zaliczyli gospodarze, kiedy niepozorne podanie Rauka do Rygalika namieszało w polu karnym, ponieważ wskazany niby nie wiedział czy nie spalił, ale coraz bliżej przesuwał się w kierunku bramki, aż jego bardzo mocny strzał sparował na róg Kapała. Trzy minuty później, idealnie na wolne pole do Gołdy zagrał Dobczyński, a ten bez zastanowienia, po zbliżeniu do bramki posłał futbolówkę ku długiemu słupkowi, otwierając wynik. Radość MKS-u nie trwała długo, ponieważ mający coraz większe zapędy ofensywne Rauk, minutę później zgubił krycie na lewej stronie, wszedł w pole karne „jak w masło” i zaznaczył swoją piłkarską złość atomowym strzałem od poprzeczki, gdzie futbolówka znalazła się następnie za linią. Chwilę później w polu karnym piłka szukała Gołdy, który padł na murawę, ale arbiter był pewien braku przewinienia, natomiast poprawka po ładnym przyjęciu na klatkę Nowaka, przeleciała obok słupka. W 55 minucie mieliśmy już wynik 1-2, kiedy podanie z lewej strony trafiło do Lecha, a ten był faulowany w polu szesnastki, choć ławka gospodarzy mocno proklamowała pozycje spaloną. Nie zmienia to faktu, że sam poszkodowany podszedł do jedenastki i pewnym strzałem w lewy róg dał prowadzenie. Na trafienie rywala szybko chciał odpowiedzieć Lopez, ale jego strzał z 17 metra obronił bramkarz. W 62 minucie było po meczu, kiedy do rzutu wolnego podszedł wprowadzony w przerwie Siewnik i pewnym uderzeniem nad murem umieścił piłkę w sieci. Jakby tego było mało, najpierw na wyżyny umiejętności musiał wznieść się Jastrząbek po strzale Nowaka i poprawce, po czym w 73 minucie pod prysznic został wysłany Łukasza Zamora. Już sześćdziesiąt sekund po tym wydarzeniu, zatrząsnęła się poprzeczka bramki Źródła, ale i tak wykonawca główki był na spalonym. Wprawdzie apetyt na bramkę kontaktową miał jeszcze Janoska, po świetnym zagraniu Izhboldina, ale wynik ostatecznie zmienił się, po równie pięknej, indywidualnej akcji Dutki, który zgubił krycie, wszedł w pole karne i huknął nie do obrony. Bramkarz zespołu trenera Kota, nie miał spokoju jeszcze w doliczonym czasie gry, kiedy tym razem wspaniałą robinsonadą wyciągnął kolejne, bardzo groźne uderzenie zmierzające… ku długiemu słupkowi.
ŹRÓDŁO KROMOŁÓW – ŁAZOWIANKA ŁAZY 1:4 (0:0)
Rauk 50 – Gołda 49, Lech 55-k., Siewnik 62, Dutka 89
ŹRÓDŁO: Jastrząbek – Izhboldin (87. Kot), Zamora, Harlent, Rauk- Wacławik (68. Hutnik), Lopez, Kuśmierski, Rygalik- Kowalik, Janoska
ŁAZOWIANKA: Kapała- Tarnowski (75. Osiecki), Jurkiewicz, Włosek, Szczypa- Gołda, Dobczyński, Nowak, Dutka- Oukal (46. Siewnik)- Lech (82. Firek)
źródło: Sebastian Dziedzic
foto: lokalnapilka.pl
TANIEJ U NASZYCH PARTNERÓW !!!
ODWIEDŹ NASZE PUNKTY I NA HASŁO “LOKALNA PIŁKA” OTRZYMASZ RABAT NA RÓŻNE USŁUGI i ZAKUPY:
MOTOGUM (usługi min. wulkanizacyjne, wymiana tarcz, klocków, filtrów) – DG Łosień
SABUDA (myjnia samochodowa, klimatyzacja, wymiana szyb i inne) – Sławków
RABAT UZGADNIANY NA MIEJSCU lub TELEFONICZNIE Z WŁAŚCICIELEM !!!