I: ZAGŁĘBIE TYLKO REMISUJE Z BEŁCHATOWEM

   1:1

Miłe złego początki dla Zagłębia, można by powiedzieć patrząc na scenariusz tego meczu. Szybkie otwarcie, potem czerwona kartka i na koniec stracony gol…

Sam mecz nie był porywającym tłumy widowiskiem. Wiadomo, że to był mecz z gatunku o 6 punktów. Obie ekipy potrzebowały punktów. Swoje “pięć minut” miał w pierwszym kwadransie Joao Oliveira. Już w 3 minucie oddał strzał głową i zdobył bramkę, a w 15 minucie musiał opuścić boisko za faul na zawodniku gości, który wychodził na czystą pozycję. Do końca pierwszej połowy przeważali goście. W 22 minucie ładnym strzałem z ok. 20 metrów popisał się Damian Hilbrycht, ale piłka wpadła prosto w ręce bramkarza Zagłębia Szymona Frankowskiego. W 31 minucie mógł być remis, ale piłka po strzale Mateusza Bartków trafiła w słupek. Goście mieli jeszcze swoją sytuację w 42 minucie, ale Varerijs Sabala z 5 metrów nie trafia! Goście próbowali, ale Zagłębiacy dobrze się bronili i po 45 minutach 3 punkty były w Sosnowcu.

Trener Zagłębia widział co się dzieje na boisku i postanowił wprowadzić Quentina Seedorfa, żeby troszkę rozruszał atak. I mógł rozruszać bramką w 60 minucie, ale w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza GKS-u Leona Otczenaszenke. To była jedyna klarowna sytuacja gospodarzy w tej połowie. Dale trwały nieporadne próby gości, ale jedna się im udała. W 82 minucie poszło podanie ze skrzydła do nadbiegającego Macieja Masa, który strzałem po ziemi pokonał bramkarza gospodarzy. W końcówce meczu bohaterem gości mógł zostać rezerwowy Michał Pawlik, ale piłka po jego strzale dwukrotnie mijała słupek (88 i 95 minuta). Remis sprawiedliwy. Po bardzo słabym meczu obie ekipy zdobywają po punkcie.

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – GKS BEŁCHATÓW   1:1 (1:0)

Oliveira – Mas