Pierwsza połowa była mocno zachowawcza ze strony częstochowian, ale w końcu to podopieczni trenera Kuźmy mają bezpieczną przewagę i przeważającą formę nad resztą stawki. Choć to właśnie goście dali pierwszy sygnał do ataku, kiedy w 20 minucie po rożnym, piłka trafiła do Dzierbickiego, a ten ją przełożył i uderzył minimalnie nad poprzeczką, to kluczowa akcja miała kilkanaście sekund później. Znany z występów w Wiśle Sarki zgubił krycie Mizgały i mając dużo miejsca dośrodkował na długi słupek, gdzie niepilnowanemu Matyji pozostało głową skierować futbolówkę do siatki, ale on trafił obok. Osiem minut później faul skutkujący żółcią sprokurował rzut wolny za narożnikiem pola karnego, gdzie próbował ponownie Dzierbicki, ale już po krótkim, gdzie bardzo przytomnie zachował się Kucharski. Dwie minuty później Marcin Kowalski wypatrzył już spod linii wbiegającego na 11 metr Marchewkę, który zdecydował się na strzał, ale ten odbił się od nóg obrońcy i dał róg. Kolejna szansa to trójkowa kontra MKS-u przeciwko dwóm defensorom RKS-u i strzał Marka, który nie zaskoczył Kubika. Kibice jeszcze nie ochłonęli, a znów swoje w ataku robił Kowalski, ponownie wziął piłkę na siebie, dopatrzył Matyję, który natychmiast wyłożył ją Sarkiemu, ale wykończenie przeszło obok. Ponieważ gospodarze przeważali o sobie dał znać Przemysław Oziębała, który z półwoleja huknął w boczną siatkę. Końcowe minuty należały do niebiesko-białych i najpierw Sarki zagrał do Marchewki, który biegnąc z obrońcą przestrzelił minimalnie nad, by już w końcówce doliczonego czasu gry, w/w z rzutu wolnego zmusił do wypiąstkowania piłki spod poprzeczki.
.
Po takim początku, czekaliśmy z niecierpliwością na drugą połowę, a w niej bardzo wiele rozegrało się w zaledwie w przeciągu czterech minut. Lider z Częstochowy wyszedł odmieniony i to już nie był zespół “czekający z podwójną gardą” na szansę. W 56 minut “tort” napoczął Hubert Tylec, który wykorzystał błąd środkowego defensora i niezbyt mocny strzałem z 17 metra posłał piłkę tuz przy słupku. Kibice dopingowali swój zespół do ataków, a na ich wezwanie chciał odpowiedzieć najlepszy w myszkowskiej ekipie Marcin Kowalski. W 59 minucie ten napastnik otrzymał piłkę za linią obrony i przed nim stanął tylko Kubik, lecz tu zobaczyliśmy efekty pracy i rozwoju tego golkipera, który skróceniem kąta i świetną obroną nogą uratował swój zespół. Żeby tego było mało zaraz rozpoczął akcję, która przeniosła się na połowę rywala, a przegrana piłka trafiła do Oziębały, który minął Kucharskiego i obok próbującego jeszcze defensora posłał ją do bramki. Teraz Raków nie musiał już się spieszyć, w przeciwieństwie do gospodarzy. Ci jednak pomimo sytuacji nie mieli szczęścia. Najpierw Marek posłał crossa wzdłuż pola karnego, a Jarnotowi pozostało tylko wepchnąć piłkę do sieci, ale nie zdążył dostawić nogi. Po chwili kolejne dwie szanse mieli Mazurek i Kowalski, ale tu górą był Kubik, jedna z głównych postaci tego spotkania. Wcześniej dokładnie przed rogiem gospodarze sygnalizowali zagranie ręką w polu karnym, ale arbiter uznał, że to było już poza polem karnym. Bramkarze mieli pełne ręce pracy, po drugiej stronie paradami musiał popisać się Kucharski, który po zaskakującym uderzeniu Lenartowskiego z wolnego stanął na wysokości zadania, po czym po uderzeniu Piątkowskiego wypluł piłkę przed siebie. W 80 minucie zdawało się, że musi paść bramka kontaktowa, otóż z rogu na krótki słupek dośrodkował Marek, a Kowalski dołożył nogę tak, że szybowała ona pod poprzeczkę, jednak Kubik znów pokazał klasę. Po raz kolejny piłka pokazała, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, otóż w 90 minucie zachowawczą postawę obrońców wykorzystał Skibiński, który z piątego metra po ziemi ustalił wynik spotkania.
.
MKS MYSZKÓW – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0:3 (0:0)
Tylec 56, Oziębała 59, Skibiński 90
.
MKS: Kucharski-Braksator (62. Rybaniec), Mączka, Gieroń, Krupa (80. Swatek)- Marek (70. Kowalczyk), Mazurek, Marchewka, Matyja- Sarki (62. Jarnot), Kowalski
RKS: Kubik- Budnicki, Mizgała M., Danilczyk- Oziębała (65. Piątkowski), Mizgała (85. Ślęzak), Lenartowski, Dzierbicki- Tylec (85. Krysik), Balboa (85. Skibiński)- Chiliński