0:2

 

Drużyna Śląska odniosła czwarte z rzędu zwycięstwo pod rząd w wiosennych rozgrywkach, udowadniając, że zmiana na mieszankę młodości z rutyną przynosi efekt.

Szombry w drugiej rundzie zdobyły w trzech kolejkach jeden punkt, ale grały z liderem, wiceliderem i Unią, która przyzwyczaiła do wysokich pozycji. Goście natomiast mają za sobą pojedynki z drużynami sklasyfikowanymi blisko nich, ale jak mówi stara piłkarska prawda to głównie takie mecze są niezwykle ważne w końcowym rozrachunku.

Bardziej aktywne w ofensywie przez większość spotkania były Świony. Podopieczni trenera Jikii wyszli na mecz bardzo wysoko i nawet mogło dziwić, że duet stoperów wielokrotnie gościł pod linią środkową boiska inicjując akcje ofensywne. Nie zmienia to faktu, że gospodarze szukali swoich szans, ale tego dnia napastnicy GKS-u byli mocno rozkojarzeni. W 10 minucie Rudek dojrzał nabiegającego z prawej strony na wolne pole Barteczkę, ale ten uderzył za mocno. Dziewięć minut później Tsulkeisiri wygrał pojedynek biegowy ze stoperem, ale składając się do strzału został zblokowany przez dwóch defensorów. Kolejna akcja kilkanaście sekund później skończyła się strzałem z dystansu Śliwy, ale w rękawice bramkarza. Cztery minuty później świetnie funkcjonujący duet Rudek-Szulc spowodował zagrożenie, kiedy ten pierwszy podał do lewej, a napastnik Śląska pociągnął z piłką w pole karne, ale jego strzał przeleciał nad poprzeczką. W 33 minucie bardzo daleko poza swoje pole karne lewą stroną wybrał się Matusiak, a zagrana przez jego piłka wzdłuż pola karnego mijała kolejne korki próbujących ją wybić defensorów, co spowodowało, że Barteczko miał tzw. patelnię, ale skopiował “wyczyn” defensorów. Po tej akcji trybuny przy ulicy Modrzewskiego zagrzały się do czerwoności, ale szybką ochłodę dała następna akcja, kiedy wrzutka na długi słupek powędrowała na głowę Hewlika i ten tylko nieznacznie się pomylił, przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. Cztery minuty później Moritz uruchomił na prawej stronie Koschnego, ten wszedł w pole karne z balansem ciała, co zmyliło defensora, ale sam strzał nie zagroził Strąkowi. Ostatnia groźna akcja miała miejsce minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, ale Tsulkeisiri był tak zaskoczony dograniem na krótki słupek, że zamiast napędzić piłkę…ta jedynie odbiła się od niego.

Już pierwsza groźna akcja w drugiej połowie przyniosła bramkę. Przesunięty na bok pomocy Rudek, podszedł do stałego fragmentu gry z rogu i zagrał w pole karne, gdzie kapitan gości Nawrocki zgubił krycie i nogą wykończył dośrodkowanie, bliżej długiego słupka. Trybuny Szombrów rozgrzały się ponownie do czerwoności z powodu reakcji obrońcy i bramkarza. Sześć minut później kontrowersje wzbudził brak odgwizdania faulu, ale Moritz szukał dobrego podania, które nie zostało wykończone na długim słupku. W 58 minucie Śląsk pokazał swoją firmową akcję, nie od dziś ta drużyna potrafi rozegrać piłkę od bramkarza przenosząc w dalszej fazie piłkę ponad murawą, i tak ta trafiła do Rudka, który gubił kolejnych przeciwników i dojrzał Lesika, który z pierwszej uruchomił w polu karnym Szulca, a ten pewnie posłał piłkę obok próbującego ratować sytuacje Dorosławskiego. Gospodarze sygnalizowali jeszcze pozycję spaloną, ale arbitrzy byli pewni swojej decyzji. Dziesięć minut później mogło być po meczu, kiedy tuż za szesnastym metrem doszło do faulu, Rudek uderzył w środek bramki, a Dorosławski podbił piłkę tak, że ta spadła pod nogi Rybaka, który lobem ostemplował poprzeczkę. W 74 minucie ponowne szybkie rozegranie sprawiło, że Henisz jak torpeda wystartował prawą stroną, po czym zagrał w pole karne, gdzie młodszy z rodu Jikia sprytnie przepuścił ją między nogami wiedząc, że tuż za nim jest Rudek. Tym razem decyzja tego pomocnika była błędną, ponieważ odchylił się przy strzale i piłka przeszła nad poprzeczką, powodując jęk zawodu na ławce. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu Lesik sygnalizował faul, ale sędzia był innego zdania, co nie zmienia faktu, że przed szansą “oko w oko” stanął Zając, ale zamiast szukać uderzenia z pierwszej wdał się w drybling, co skończyło się trafieniem jedynie w nogi wracającego defensora. W ciągu doliczonego czasu gry bardzo aktywnie poczynał sobie wprowadzony Wystop i zwłaszcza przy drugiej akcji mógł zaskoczyć Dorosławskiego zagraniem na krótki słupek, gdzie uderzona piłka trafiła, ale w zewnętrzną część siatki.

 

SZOMBIERKI BYTOM – ŚLĄSK DEMARKO ŚWIĘTOCHŁOWICE   0:2 (0:0)
Nawrocki 51, Szulc 58

 

SZOMBIERKI: Dorosławski- Stefaniak, Wagner, Wandzik, Śliwa- Hewlik (66. Balon), Łebko, Wróbel, Koschny (58. Rusz)- Tsulkeisiri (46. Zając)
MKS: Strąk- Watola (80. Koniarek), Nawrocki, Wiśniewski, Matusiak- Barteczko (46. Henisz), Lesik, Rybak, Skwiszcz (46. Dymowski)- Rudek (75. Wystop)- Szulc (65. Jikia)

 

źródło: własne, Sebastian Dziedzic

foto: lokalnapilka.pl

 

TANIEJ U NASZYCH PARTNERÓW !!!

ODWIEDŹ NASZE PUNKTY I NA HASŁO “LOKALNA PIŁKA” OTRZYMASZ RABAT NA RÓŻNE USŁUGI i ZAKUPY:

  • MOTOGUM (usługi min. wulkanizacyjne, wymiana tarcz, klocków, filtrów) – DG Łosień
  • SABUDA (myjnia samochodowa, klimatyzacja, wymiana szyb i inne) – Sławków

 

RABAT UZGADNIANY NA MIEJSCU lub TELEFONICZNIE Z WŁAŚCICIELEM !!!

 

  Sengam Sport slaskisport.tv