4:3  

 

Gdzie, jak nie u siebie, najlepiej zdobyć pierwsze jesienne punkty. Z takiego założenia wyszli gospodarze w Łazach, choć o 3 oczka wcale nie było im łatwo, ale warto grać do ostatniej sekundy doliczonego czasu gry.

Trener Maciążek, pomimo, że za nami już cztery kolejki, nadal nie może skorzystać z całości składu. W sobotę nie miał do swojej dyspozycji takich filarów jak Marcin Droździk, Michał Białek, Bartosz Kyrcz, czy Damian Nowak. Dodatkowo wobec absencji drugiego bramkarza klub musiał w trybie nagłym znaleźć bramkarza. Wybór padł na niezwykle doświadczonego Tomasza Stańczyka, któremu nie przeszkodził w dobrym występie dłuższy rozbrat z piłką.

Rywal z Sosnowca, pomimo, że nie był faworytem tego spotkania “napsuł krwi” Łazowiance, zwłaszcza w pierwszej połowie. Już pierwsze dwie akcje mogły zakończyć się otwarciem wyniku. Najpierw dobrą piłkę na lewej stronie dostał Wiatr i ponieważ okazało się, iż nie jest na spalonym uderzył po długim, ale minimalnie niecelnie. 120 sekund później kolejny błąd w wyprowadzeniu piłki dał ponownie szansę Górnikom. Otóż futbolówkę przyjął Strzelecki i próbował idealnie obsłużyć Jarosa, któremu w wyskoku brakło tylko centymetrów, by zamknąć tą wrzutkę. Kolejny strzał, tym razem z wolnego, musiał zakończyć się pierwszą interwencją “Firany”, który parował na róg. Już w 18 minucie, trener MKS-u musiał dokonać pierwszej wymuszonej zmiany spowodowanej urazem Łuszczyńskiego, a na boisku zameldował się Michał Mąka. Już w pierwszej akcji dojrzał on lukę między defensorami, gdzie Gołda był szybszy od nich, ale Suchocki uderzenie sparował na róg. W kolejnej akcji bramkarza KS-u zatrudnił starszy z braci Piżuchów, ale tym razem piłka wylądowała w rękawicach. Po drugim kwadransie gry Szczygieł zagrał na krótki róg, gdzie najwyżej skakał Piżuch, ale również w ręce golkipera. Ponieważ na murawie cały czas “pachniało bramką”, w końcu wynik uległ zmianie, kontra gości prawą stroną i dojrzenie Igora Flaka zakończyło się dołożeniem nogi przez niego, a futbolówka musiała zatrzepotać w siatce. W 44 minucie, krótkie rozegranie przed polem karnym sprawiło, że idealną szansę miał Łukasz Baran, ale Stańczyk wyczekał przeciwnika i odbił futbolówkę, która wróciła do strzelca, a ten chciał powtórki, jednak z impetem blokował go defensor, przez co oby dwaj zawodnicy znaleźli się na murawie. Goście chcieli jedenastki, a gospodarze prokramowali czyste zagranie, efekt wznowienie gry od bramki. Kiedy wszyscy myśleli o przerwie, prawą stronę pognał Adrian Piżuch i choć defensor wybił go z rytmu, to ten walczył o piłkę niczym Dembele, w środowym spotkaniu ligi Mistrzów i można napisać, że skopiował dośrodkowanie wspomnianego zawodnika, dając idealną asystę na korka Przemysława Szczygła, któremu pozostało dołożyć nogę i dać remis do szatni.

Tam musiały paść mocne słowa, bo już w pierwszej akcji Mąką uruchomił przed prawą częścią pola karnego Piżucha, jednak ten niepotrzebnie szukał dryblingu, zamiast huknąć z pierwszej i ostatecznie został dwukrotnie zablokowany. W 50 minucie, przed drugą szansą stanął Szczygieł, ale tym razem golkiper był szybszy. Co się odwlecze… W 57 minucie, z przed pola karnego strzelał Adrian Piżuch, piłkę “wypluł” bramkarz, a na to czekał Mąka, którego poprawka dała prowadzenie. Korzystny wynik rozluźnił gospodarzy i już trzy minuty później kolejna przegrana druga piłka sprawiła, że Stańczyk musiał chronić skutecznym wyjściem na 15 metrze. W 63 minucie nie miał już szans, kiedy daleki przerzut przed pole karne trafił do Strzeleckiego, a ten soczystym uderzeniem dał remis. 14 minut później, przypadkowe dogranie Szczygła spowodowało, że Michał Mąka miał bardzo dużo miejsca w 16-tce i huknął po długim na 3-2. Po skończeniu regulaminowego czasu gry, ostatnią dobrą szansę, podopieczni trenera Mizii mieli, po dośrodkowaniu w polu karnym, kiedy Stańczyk wypuścił piłkę z rąk, ale strzał na bramkę został zblokowany przez zawodnika w kraciastym trykocie. W pierwszej z doliczonych minut, szybkie przejście do ofensywy Łukasza Piżucha sprawiło, że ten idealnie obsłużył Szczygła, który posłał futbolówkę obok wychodzącego Damiana Suchockiego. Gdyby komuś było mało emocji, to dwie minuty później zagranie ręką w polu karnym sprawiło, że arbiter wskazał na wapno i ostateczny wynik zabrzmiał 4-3.

 

MKS ŁAZOWIANKA ŁAZY- GÓRNIK SOSNOWIEC 4:3 (1:1)

Szczygieł 45+2, 90+1, Mąka 57, 77 – Flak 32, Strzelecki 63, Wolf 90+5

 

MKS: Stańczyk- Pająk (69. Rak), Białek P., Szczypa (25. Wilk), Stanisławek- Gołda (72. Laskowski), Piżuch Ł., Płoszański, Piżuch A.- Łuszczyński (18. Mąka), Szczygieł
.
KS: Suchocki- Winter, Wolf, Ludwiczek, Klimczak (72. Roterman)- Baran, Soja (65. Grzesiak), Flak (75. Hyla), Wiatr (67. Knochowski)- Strzelecki, Jaros

« z 2 »

 

źródło: własne, Sebastian Dziedzic

foto: Sebastian Dziedzic – lokalnapilka.pl

 

TANIEJ U NASZYCH PARTNERÓW !!!

ODWIEDŹ NASZE PUNKTY I NA HASŁO “LOKALNA PIŁKA” OTRZYMASZ RABAT NA RÓŻNE USŁUGI i ZAKUPY:

  • MOTOGUM (usługi min. wulkanizacyjne, wymiana tarcz, klocków, filtrów) – DG Łosień
  • SABUDA (myjnia samochodowa, klimatyzacja, wymiana szyb i inne) – Sławków

 

RABAT UZGADNIANY NA MIEJSCU lub TELEFONICZNIE Z WŁAŚCICIELEM !!!

 

  Sengam Sport slaskisport.tv