I: FESTIWAL RZUTÓW KARNYCH W SOSNOWCU

1:2 

Nie taki (lider) diabeł straszny… 3 punkty jadą z liderem do Legnicy, ale nie był to mecz godny lidera, ani tym bardziej (już) prawie pewnego kandydata do awansu do ekstraklasy. Jednak to, co pokazali legniczanie wystarczyło na gospodarzy… Szkoda, bo mogli sosnowiczanie powalczyć o coś więcej…

Początek jeszcze nie był taki zły. W 10 minucie Zagłębie miało rzut wolny z 25 metrów. Piłka po strzale Wojciecha Szumilasa przeszła obok słupka. Również w 22 minucie piłka poszybowała nad poprzeczką, gdy na strzał z bocznej linii pola karnego zdecydował się Dawid Ryndak. W 25 minucie sędzia tego meczu dyktuje rzut karny dla gości po faulu Joao Oliveiry na Maximie Dominguezie, dodatkowo karząc zawodnika Zagłębia żółtą kartką. Za kilka sekund Tomasz Marciniak biegnie do monitora, aby skorzystać z Var-u i po chwili zmienia swoją decyzję, co do kartki – anuluje żółtą i pokazuje czerwoną! Rzut karny pewnie wykorzystuje Nemanja Mijusković i goście do przerwy prowadzą 0:1.

W przerwie trener gospodarzy robi zmiany, ale nie przynoszą one efektu w postaci bramek. Emocje mieliśmy dopiero w końcówce meczu. W 87 minucie faulowany w polu karnym zostaje Szymon Sobczak i sam wymierza sprawiedliwość. Euforia gospodarzy nie trwa długo, bo chwilę potem wprowadzony na boisko Lukas Duriska fauluje w polu karnym Kamila Zapolnika i mamy trzeci rzut karny! Do piłki podchodzi Patryk Makuch i bramkarz Zagłębia znów musi wyciągnąć piłkę z siatki. Sędzia Marciniak dolicza sześć minut, ale nic już się nie zmienia. Miedź umacnia się na fotelu lidera, a Zagłębie? Zagłębie musi patrzeć (niestety) za siebie…  Szkoda, że w ten wieczór było słychać tylko kibiców Miedzi…