IV: D. NOWAK: “LICZY SIĘ TO CO W SIATCE”

IV “ZINA” LIGA gr.1

Taka piłkarska jesień jaką musieli przeżyć zawodnicy i sztab szkoleniowy beniaminka z Myszkowa, prawdopodobnie nie zdarzy się kolejny raz. Nie zmienia to faktu, że MKS to klub z tradycjami i cały czas chce się rozwijać, przez co wymagania na wiosnę będą o wiele większe.

Sebastian Dziedzic: Panie Damianie, ma Pan bogate doświadczenie jako zawodnik IV-ligowy, teraz zbierane są kolejne doświadczenia już jako trener. Piłka nożna często nie jest sprawiedliwa, co udowodniła w Waszym wykonaniu końcówka. Np. z Radzionkowem nie zasłużyliście na stratę punktów, ale zatrzymał Was bramkarz Cidrów, za to ze Śląskiem zdobyliście upragnione 3 punkty, ale styl pozostawił wiele do życzenia.

Damian Nowak: Za ładną grę i wrażenia artystyczne punktów się nie przyznaje. Tak naprawdę co z tego, że słabiej wyglądaliśmy w Świętochłowicach czy w Siewierzu, jak przywieźliśmy z wyjazdów sześć niezwykle cennych punktów, które są nam niezbędne by piąć się w tabeli. Nie ma co ukrywać, że sytuacja jest ciężka, ponieważ tak naprawdę nie ma pewności gry na wiosnę, oczywiście mamy nadzieję, na tą grę, czeka nas zaległa kolejka. Szkoda, ponieważ to zwycięstwo mogło nam dać większy spokój zimą i dwunaste miejsce w tabeli. Zawsze liczy się to co w sieci. Całą zimę musimy mocno przepracować, zastanowić się co musimy poprawić. Jest szesnaście kolejek przed nami i dużo punktów do zrobienia.

SD: Oczekiwania w Myszkowie na pewno były większe niż 15 miejsce. Oczywiście trzeba pamiętać, że przeskok z okręgówki jest sporym wyzwaniem zwłaszcza, że beniaminkowie z podokręgu Częstochowa, często szybko opuszczają to grono. Gołym okiem widać, że na niektórych pozycjach potrzebna jest większa konkurencja i doświadczenie. W napadzie szybko wypadł Wam po kontuzji Jikia, Kowalczyk długo szukał formy. Myślę, że przydałby się również środkowy obrońca i defensywny pomocnik z większymi walorami “dawania” piłek do ofensywy, zwłaszcza przy tak ofensywnie usposobionym Marku, Marchewce czy Krupie.

DN: Ten rok 2020 był ciężki, tak naprawdę bez grania jednej rundy weszliśmy do IV ligi. Oczywiście cieszyliśmy się z tego, ponieważ to był nasz cel. Cała ta runda już w roli beniaminka, czy oczekiwania osób, które wokół klubu są były większe, ale trzeba się liczyć się z tym, że jesteśmy tym beniaminkiem, a dodatkowo jesteśmy młodą drużyną, więc niektórzy łapali doświadczenie na poziomie IV ligi. Do tego dochodziły urazy, kwarantanny, ta runda była cały czas zaburzona. Nie mieliśmy dobrego rytmu meczowego, bo co chwilę coś się działo, jak nie u nas to u rywali. Na pewno rozmowa i analiza z zarządem jest potrzebna, potrzebujemy wzmocnień. Korekty na pewno będą, tego czasu nie jest aż tak dużo, ale czeka nas 1,5 miesiąca ciężkiej pracy do pierwszego ligowego spotkania z Polonią. 

SD: Przez większość rundy graliście w systemie z trzema obrońcami, końcówkę z czterema. Wydaje się, że dla sztabu szkoleniowego będzie to zadanie aby wyciągnąć wnioski, który z systemów dał więcej punktów i w którym lepiej czuła się drużyna. Rzadko oglądamy to pierwsze z rozwiązań na tym poziomie rozgrywkowym, wymaga to bardzo dużej dyscypliny taktycznej, ponieważ często jedna strata kosztuje straconą bramkę. Do tego trzeba wspomnieć o ogromnej odpowiedzialności jaka spoczywa na tzw. wahadłowych.

DN: My się tego stylu na pewno nie pozbędziemy, ponieważ to jest ustawienie, które daje nam duże możliwości w działaniach ofensywnych. Niejednokrotnie to rozwiązanie nam pomogło, czy to z Dramą Zbrosławice czy z Grodźcem, tam robiliśmy punkty. Z Szombierkami w tym ustawieniu też prowadziliśmy do 70 minuty. Na pewno trzeba skorygować pewne elementy, ponieważ to ustawienie wymaga bardzo konkretnych zawodników, na konkretne pozycje. Mamy też alternatywę, trzeba być elastycznym. Ta liga i nie tylko ta, weryfikuje i trenera i zawodników. Trzeba żyć na bieżąco, aby korekty szły w dobrym dla drużyny kierunku.

SD: Dziękuję za rozmowę.