Derby między Wartą, a Przemszą zawsze budzą emocje i nikt nie odstawia w nich nogi. Tym razem jednak trener Majchrzak miał twardy orzech do zgryzienia, ponieważ nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Italo i Neisona. W takim przypadku postawiono na młodość, a w składzie zawiercian zobaczyliśmy, aż sześciu młodzieżowców. Trenerzy obu klubów postawili też na grę w systemie 4-4-2.
.
Pierwsza ciekawa akcja miała miejsce w 16 minucie, bardzo szybkie wznowienie gry z wolnego trafiło pod nogi Tyszczaka, który chciał podtrzymać passę strzelecką z tej rundy, ale trafił w poprzeczkę. Z drugiej strony odgryzł się Adamiecki, ale jego uderzenie przeszło obok bramki. W 24 minucie arbiter musiał podjąć pierwszą trudną decyzję, kiedy podanie po ziemi zostało skierowane do Adamieckiego, a Bajor ratował się faulem. W konsekwencji defensor otrzymał żółtą kartkę. Następnie pięć metrów od końcowej linii boiska piłkę przy wolnym ustawił Bednarz, zagrywał na krótki słupek, ale Będkowski wyekspediował ją piąstką poza pole karne. Między 36, a 37 minutą gorąco było w polu karnym strzeżonym przez Stambułę. Najpierw Adamiecki zagrał wzdłuż pola karnego, ale uderzenie Mąki zostało zblokowane przed bramką, piłka wkrótce trafiła poza narożnik szesnastki, a uderzenie Sołtysika z lewej nogi sparował na róg bramkarz gości. Jeszcze nie ochłonęliśmy, a po petardzie Asy centymetrów brakło Wronie, by zamknąć akcje wślizgiem. Niewykorzystane sytuacje szybko się zemściły, ponieważ kolejna kontra siewierzan zakończyła się bramką. W roli głównej wystąpił Dawid Skrzypiński, który mając bardzo dużo miejsca dośrodkował w pole karne, a tam Burczyk głową umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Będkowskiego.
.
Można powiedzieć, że to był początek nieszczęść gospodarzy ze stadionu 1000-lecia. Po przerwie w wyniku kontuzji gry nie mógł kontynuować Chmielewski, którego zastąpił jedyny oprócz bramkarza doświadczony zmiennik Patryk Grim. Już dwie minuty później po faulu na Skrzypińskim zabrakło niewiele, by koledzy zamknęli akcje. Po drugiej stronie w polu karnym znalazł się wychodzący do piłki Stambuła i mający żółty kartonik na koncie Asa. Najskuteczniejszy napastnik Warty znalazł się na murawie, a arbiter uznał, że chciał wymusić faul i posłał go pod prysznic. Pomimo tłumaczeń ze strony zawodnika nic nie mogło zmienić tej decyzji. Podopieczni trenera Przemszy szukali okazji, aby zdobyć drugą bramkę, która dałaby więcej spokoju. Jednak na nią czekaliśmy pełen kwadrans, kiedy po serii błędów Tyszczak poszedł lewą stroną i szukał uderzenia po krótkim, ale młody golkiper zachował zimną krew. Niestety gra coraz częściej była przerywana i nie mogliśmy skupić się na płynnej grze, pomimo, że zawodnicy mieli zająć się … grą. W 68 minucie doszło do sytuacji, gdzie arbiter uznał, że faulowany był Burczyk, a winowajcą Bębenek. Ponieważ drugi miał już kartkę, konsekwencją była czerwień. Trudno zgodzić się z tym werdyktem. Sporne akcje tym bardziej w derbach zagęszczają atmosferę. I tak po przeciwnej stronie murawy dwukrotnie arbiter boczny wezwał sędziego głównego i za linią boiska ukarany został żółtą kartką trener Warty, po czym po chwili dwoma żółtymi zawodnik rezerwowy. Podopieczni trenera Mosny zaczęli jeszcze śmielej atakować. Ponowił znów Alex Tyszczak, który wyłożył futbolówkę tyle, że Skrzypiński tym razem przeniósł ją nad poprzeczką. Gospodarze jeszcze raz zdołali poważnie zagrozić Stambule, kiedy strzał z daleka zmusił go do wzniesienia się na wyżyny. W 76 minucie można powiedzieć było już po meczu. Tym razem lewą stroną przedarł się Pałyga, podał do wprowadzonego Badury, którego strzał został przyblokowany, ale dobitka młodszego z braci Skrzypińskich trafiła do sieci. Dziesięć ostatnich minut to był już show Łukasza Burczyka. Wprawdzie w 80 minucie ten zawodnik nie zachował zimnej krwi i w akcji, w której mógł podać wybrał kontynuowanie akcji przez co zatrzymał się na bramkarzu, ale trener Mosna mocno słownie zdopingował napastnika, że jeszcze trafi. I tak rzeczywiście się stało, najpierw w 87 minucie kiedy wspomniany wykonał zwód na 15 metrze i uderzył nie do obrony pod poprzeczkę, by 120 sekund później otrzymać idealne podanie za linię obrony od Bednarza i strzelić po ziemi obok rękawic Będkowskiego.
Można powiedzieć, że w tym sezonie status quo został zachowany, ponieważ w X kolejce padł taki sam wynik w Siewierzu, ale punkty z XXVII mogą okazać się bezcenne w końcowym rozrachunku dla Przemszy, która walczy o IV-ligowy byt.
.
WARTA ZAWIERCIE – PRZEMSZA SIEWIERZ 0:4 (0:1)
Burczyk 44, 87, 89, Skrzypiński K. 76
KP: Będkowski- Kamiński, Sołtysik, Bartusiak, Chmielewski (46. Grim)- Wrona, Bębenek, Gajecki, Mąka- Maszczyk, Adamiecki
LKS: Stambuła- Skrzypiński D., Bajor, Wolff, Pałyga- Skrzypiński K., Mazerant, Bednarz, Tyszczak (81. Sobczyk)-Burczyk, Zając (75. Badora)