1:3
Dziś już wiemy, iż po sobotnich spotkaniach Unia jest wiceliderem, ale przez kilkanaście godzin gościła na pierwszym miejscu “pudła”.
Piątkowym stan rzeczy, był efektem wygranej na sztucznej murawie w Myszkowie. Trzeba przyznać, że Uniści mają patent na MKS, ponieważ gospodarze odkąd wrócili do IV ligi nie wygrali jeszcze z tym rywalem, choć w piątek na pewno się postawili.
Letnia przerwa przebiegła na zupełnie innych zadaniach, w obu klubach. Zespół z Dąbrowy Górniczej bazuje od dłuższego czasu na podobnej jedenastce, do której na stałe w tej rundzie dołączyli pozyskany Marcin Mączka i typowa dziewiątka Antoni Turczyński. W Myszkowie działacze musieli się skupić przede wszystkim na budowie defensywy na nowo, wobec odejścia dwóch jej liderów, pierwszego wymienionego Mączki i przerywającego grę w piłkę Obuchowskiego. Postawiono na młodość, czyli Patryka Wnuka z Przemszy i Mateusza Wójcika z zespołów juniorskich Rakowa.
Już w 10 minucie, podanie z około 30 metra do prawej strony trafiło praktycznie pod linię końcową boiska, a na zagraną w kierunku krótkiego słupka piłkę czekał Stefański i Bielawski. Ostatecznie pierwszy z wymienionych skierował piłkę na wślizgu do siatki. 180 sekund później wysoka, podbita piłka spadła pod nogi Kiwiora, który po odbiciu jej od murawy, chciał ją skierować z półwoleja w pajęczynę, ale Kucharski fenomenalną interwencją uratował zespół. W 26 minucie przebudzili się gospodarze. Otóż po trójkowej akcji, biorący na siebie grę Dominik Marek wszedł w pole karne i huknął z 13 metra, ale Weber pozytywnie pozazdrościł koledze z drugiej strony boiska i popisał się równie ważną interwencją. O ile za interwencje z 13 minuty trzeba pochwalić bramkarza niebiesko-białych, tak już bramka z 31 minuty Józka Misztala obciąża jego konto. Otóż golkiper zdecydował się do wyjścia w pole karne, by złapać wysoko wrzuconą futbolówkę, ale nie zdążył, co musiał wykorzystać najbardziej doświadczony w Unii Józa. W 37 minucie, gospodarze mogli złapać kontakt, kiedy po faulu na zawodniku MKS-u arbiter wskazał na 11 metr, ale Marchewka ostemplował słupek i piłka wyszła w pole, gdzie nikt nie zdążył ponownie skierować jej do bramki. Co się odwlecze… W 41 minucie Terbalyan ofiarnie dobiegł do piłki, która już zmierzała do linii końcowej, ale zdołał ją wrzucić na krótki słupek, a kapitan myszkowian zrehabilitował się za karnego i na raty pokonał Webera.
Bramka na kontakt do szatni, zapowiadała ciekawą drugą połowę i nie popsuła nawet tego ulewa, która rozpoczęła się po drugiej bramce i trwała przez całą przerwę. Trzeba przyznać, że główne zagrożenia po obu stronach tworzyły się po akcjach bocznymi strefami boiska i pewnie błędy w kryciu, będą stanowiły szeroki materiał do analizy dla trenera Majchrzaka i Klaczy. Już po czterech minutach, dośrodkowanie z lewej strony wykańczał głową Małolepszy, ale obok twierdzy Webera. W 55 minucie po drugiej stronie syntetycznej murawy, zagranie z rogu otwarło szansę dla Kiwiora, który pomimo dużej ilości miejsca uderzał niecelnie. W 57 minucie jasnym stało się, że o korzystny wynik dla niebiesko-białych będzie bardzo trudno. Bramka w pewnym sensie była podobna do trafienia Marchewki, otóż zaczęło się od otwierającego podania z boku i uderzania w kierunku krótkiego słupka, gdzie Kucharski wypluł piłkę, ale przy dobitce Stefańskiego był bezradny. Niesieni dopingiem lokalnych kibiców gospodarze, próbowali odmienić losy spotkania, a rywale chcieli podwyższyć wynik. Zaczął Marek, który obsłużył Małolepszego, ale tu znów górą był Weber. Za to w 65 minucie Stefański mógł ustrzelić hattricka, ale futbolówka tym razem przeszła obok zewnętrznej części słupka, a Syguła mając świetną pozycję, czyli wolnego z odległości 16,5 metra również nie zmieścił ją w bramce. Kolejne minuty i kolejna szansa, ale tym razem Dominika Marka, który w swoim stylu zszedł z boku i szukał w uderzeniu długiego słupka, ale na jego drodze do bramki stanął słupek. Zaraz po tym z dystansu groźnie strzelał Czapla, ale bez zmiany wyniku na tablicy świetlnej. Ostatnie dwie warte opisania akcje, miały już miejsce po drugiej stronie, ale najpierw prezent ze strony bocznego defensora gospodarzy skończył się bardzo silnym, ale niecelnym uderzeniem zawodnika biało-niebieskich. W drugim przypadku, który to już raz zawodnicy trenera Klaczy groźnie atakowali prawą stroną, a Syguła dojrzał dobrze ustawionego Stefańskiego, który chciał wykończyć z pierwszej, ale za bardzo się odchylił i przeszło nad spojeniem.
Piątkowe otwarcie siódmej kolejki, było dobrą reklamą futbolu, a sytuacjami bramkowymi, można by obdzielić kilka spotkań.
MKS MYSZKÓW – UNIA DĄBROWA GÓRNICZA 1:3 (1:2)
Marchewka 41 – Stefański 10, 57, Misztal 31
źródło: własne, Sebastian Dziedzic
foto: Sebastian Dziedzic – lokalnapilka.pl
TANIEJ U NASZYCH PARTNERÓW !!!
ODWIEDŹ NASZE PUNKTY I NA HASŁO “LOKALNA PIŁKA” OTRZYMASZ RABAT NA RÓŻNE USŁUGI i ZAKUPY:
- MOTOGUM (usługi min. wulkanizacyjne, wymiana tarcz, klocków, filtrów) – DG Łosień
- SABUDA (myjnia samochodowa, klimatyzacja, wymiana szyb i inne) – Sławków
RABAT UZGADNIANY NA MIEJSCU lub TELEFONICZNIE Z WŁAŚCICIELEM !!!